a fuj! do ust bym tego nie wziął. i to zapewne piankowo-żelowopodobne. ale ktoś miał ułańską fantazję, żeby to wszystko tak zestawić. takie cuda występują na pewno w "biedronce" :-) ten supermarket to kopalnia nazewniczo-słowotwórcza. wybiorę się tam, a jak coś znajdę, zapewne pierwsza się o tym dowiesz. p.
4 komentarze:
a fuj! do ust bym tego nie wziął. i to zapewne piankowo-żelowopodobne. ale ktoś miał ułańską fantazję, żeby to wszystko tak zestawić. takie cuda występują na pewno w "biedronce" :-) ten supermarket to kopalnia nazewniczo-słowotwórcza. wybiorę się tam, a jak coś znajdę, zapewne pierwsza się o tym dowiesz. p.
No to czekam z niecierpliwością, bo u nas, ze sklepów odzwierzęcych w pobliżu, to tylko "żabka" i "sikorka" .
Ja bym rzekła, że przy pasofigach, to nie tylko nazwa i surowiec, ale i logo na papierowej metce zaintrygowało mnie mocno...
Uznałam, że logo to właśnie ten surowiec, stąd moje zaintrygowanie, hehe.
Prześlij komentarz